wtorek, 9 kwietnia 2013

milczenie

Nazbierało się trochę, od ostatniego wpisu. Milczenie moje spowodowane było wieloma zaistniałymi okolicznościami, które czasu    na przemyślenie wymagają. Nie powiem, żebym cudowne rozwiązanie znalazła, bo nadal jesteśmy jakby w zawieszeniu co dalej,czasem trzeba jednak pozostawić sprawy aby toczyły się własnym biegiem a czas przyniesie rozwiązanie (mam nadzieję:-)).                                      A tymczasem na zdjęciu nr1 Miły dumnie prezentuje kanapki, które z panią Anią przyrządzili przyozdabiając rzeżuchą, wyhodowaną przez Miłoszka w "mini szklarence".Kanapki, nie miała okazji spróbować pani Ania, choć przygotowała produkty, Miły orzekł że nie jedzą, bo trzeba zostawić dla brata, mamy i taty:-) Jak dziecko dba, by rodzina nie chodziła głodna;-) Co prawda nie mogąc się doczekać, aż brat wróci ze szkoły postanowił zjeść jedną, żeby " nie umrzeć z głodu" ale brat, który najchętniej czerpie energię ze słońca, też swoją porcję na oczach Miłoszka zjeść musiał, po kryjomu pozbywając się rzeżuchy, szczypiorku i wszystkiego co posiada skórkę:-) 
 Na drugim zdjęciu Miły w czasie świątecznego pieczenia:-) Mąka którą z pasją przesypywał, znajdowała się wszędzie a małego młynarza trzeba było całego odkurzać:-) Kulinarne poświęcenie opłacało się jednak, gdyż wspólnie z bratem stworzyli bezy, których oczywistym przeznaczeniem nie było doczekać świąt, ale zostać zjedzonym na miejscu natychmiast po wystygnięciu;-)
Przyznam, że nie próbowałam, bo był to akurat Wielki Piątek, ale sądząc po tym jak szybko bezy zniknęły musiały być smaczne, choć z drugiej strony główny cukiernik- Brat, nie pogardzi żadnym cukrem:-)
Wczorajsza wyprawa na rowerku, który Miły zarządził przygotować zaraz po przyjściu ze szkoły, miała być rozpoczęciem wiosennych wycieczek. Pogoda była cudna, ciepło, słonecznie, wydawało się, że wiosna zawitała na dobre. Dzisiejszy dzień przyniósł jednak sypiący od rana śnieg i znów zimno.


  Miły coraz lepiej radzi sobie na rowerku, ale cały czas trzeba mu pomagać kierować, toteż czasem przejechanie pół kilometra trwa około 15minut. Dlatego na dalsze trasy dotychczas wybieraliśmy się z Miłym w foteliku rowerowym. W tym roku, nie wiem jak z tym będzie, bo Miły wyrósł już z fotelika a większych nie produkują.:-( Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie, żebyśmy nie musieli rezygnować z rodzinnych wypraw:-( Jak dotąd jednak większego fotelika nie udało mi się wyszukać..:-( Chyba muszę sama taki skonstruować;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zostaw dobre słówko:-)