środa, 30 września 2015

Jelenia Góra 2015

Miłosz jest pod kontrola okulistyczna u dr. Kirilovskiego w Jeleniej Górze.  Niejasna sytuacja związana z przekładanym zabiegiem w Krakowie oraz przedmiotowym traktowaniem pacjenta zmusiła nas 5 lat temu do poszukiwania specjalisty na terenie całej Polski. Na podstawie opinii i rozmów z innymi mamami postanowiliśmy poszukać pomocy właśnie w Jeleniej. I tak już od kilku lat jeździmy ponad 400 km do naszego okulisty☺ Początkowo dwa razy do roku, teraz kontrolnie co 10-12 miesięcy. To właśnie tam w Szpitalu w Kowarach Miły miał zabieg korekcji zeza w 2013 roku.
Początkowo "robiliśmy" ta trasę w jeden dzień . Z czasem jednak doszliśmy do wniosku ze 900 km jednego dnia z dziećmi to bardzo męcząca wyprawa i teraz staramy się tak to zaplanować żeby móc przenocować gdzieś przed powrotem do domu. Dolny Śląsk to bardzo malownicza okolica.  Trudno jednak zwiedzić tyle ile byśmy chcieli w tak krótkim czasie, zważywszy że albo pogoda nie dopisywała,  albo jedno czy drugie się przeziębiło( ostry klimat). .. Tym razem padło na mnie.
Ale mimo wszystko troszkę zobaczyliśmy i uwieczniliśmy na poniższych zdjęciach.
Co do kontroli okulistycznej to wyniki są takie: brat ( też okularnik) wada odrobinę się zmniejszyła.
Miły: co do wady była niewielka i jeszcze się zmniejszyła, nie musi więc nosić okularów. Co do zeza który jest neurologiczny i spowodował niedowidzenie oka lewego- zasłonka.  Żeby uratować choć
15 procentowe widzenie lewego oka trzeba zaklejać  plastrem (do korekcji wad wzroku) drugie oczko. Ponieważ prawe oko  Miłosza widzi prawie w 100 procentach, rozleniwia oko lewe które się wyłącza.  Jedynym środkiem zapobiegawczym jest zasłanianie go co najmniej na kilka godzin dziennie do 14 roku życia. .. Gdy Miły był mniejszy miał zasłaniane na cale dni, jednak teraz umie się już buntować wiec wcale nie jest łatwiej. No ale zawarł z panem doktorem umowę, że będzie nosił zasłonkę,  a ponieważ wiem ze jest honorowy mam nadzieje, że tak będzie.. Co nie znaczy, że nie muszę go codziennie przekonywać i namawiać do tego....
















































podobał Ci się wpis? zostaw proszę komentarz

poniedziałek, 14 września 2015

Kochać

Każda matka Kocha swoje dzieci. Mi jednak było dane poznać głębię tej Miłości. 
Jak już kiedyś wspominałam statystyczny rodzic nie zdaje sobie sprawy z cudu jakiego doświadcza.  Realizuje plany typu praca , dom, samochód,  dziecko. I zazwyczaj wszystko toczy się po jego myśli...Rodzi się dziecko jest fajnie. Jeden marzy o drugim dziecku w przyszłości,  inny już wykalkulował, że na drugie go nie stać, że to dużo obowiązków, mało wolnego czasu, odpowiedzialność i tak dalej... Różnie bywa..
My: pierwsze dziecko,  zdrowe... . Choć pewnie wtedy nie wiedzieliśmy, że istnieją inne opcje...że gdzieś tam w realnym świecie, często blisko nas żyją chore dzieci..że one istnieją naprawdę nie tylko w tvn. ...że nas może to kiedyś dotyczyć. Slogan powtarzany "najważniejsze żeby było zdrowe" był tak naprawdę pusty.. bo jakaż mogłaby być inna opcja...?
Drugie dziecko:  chore. ... Niewiedza. ..nie zdawanie sobie sprawy z powagi choroby... Brak świadomości. ..myślenie, że to się naprawi. . Kilka rehabilitacji i będzie ok.. Potem zalanie dziecka bezgraniczną miłością połączona z poczuciem winy i chęci zadośćuczynienia. .. Ogromna więź. ..Główna myśl to nie dlaczego my, czy dlaczego On. Ale: przyjmę wszystko żeby tylko BYŁ...
Nigdy nie rozumiałam postawy rodzica, który pyta Boga dlaczego ja? ...
A dlaczego nie? 
Rodzicielstwo bardzo ciężkie. trudne..zwłaszcza przez pierwsze 4 lata...
Trzecie dziecko: odbieramy w kategoriach cudu.. To nie jest już takie normalne, że wiadomo, 
 że zdrowe.. To tak jakby ktoś podarował nam gwiazdkę z nieba.
Przeżycie, którego nie da się opisać. Choć poczyniłam takie próby na wypadek gdybym kiedyś zapomniała o towarzyszącym nam strachu i paraliżującej wprost myśli czy scenariusz się nie powtórzy.   Zdrowie cenniejsze niż wszystko... Można patrzeć godzinami jak się bawi i to nigdy się nie nudzi, to wciąż zachwyca... Choć to przecież normalne..
Myślę, że dobrze byłoby żeby każdy rodzic  spojrzał czasem na swe dziecko i zrozumiał cud jakim jest, cud jaki tkwi w jego swobodzie ruchów, w precyzyjnym i harmonijnym rozwoju. ...Zrozumiał, że nie ma na świecie nic cenniejszego niż uśmiech dziecka i ciepło małych oplatających szyję rodzica rączek,  nic wspanialszego od tuptających  bosych stópek ,  które lada chwila zmienią swój rozmiar na dorosły. .. I jak zatrzymać tę chwile... i zwolnić pędzący czas... Co dzień się zastanawiam...





podobał Ci się wpis? zostaw proszę komentarz


piątek, 4 września 2015

zwalniam. ..

Dzięki córce uczę się zwalniać. .. Do tej pory wszystko robiłam w biegu, z ciągłym wyrzutem sumienia,  że jednak robię coś innego niż poświęcanie czasu Miłoszkowi.
I broń Boże nie dla siebie.. Mam na myśli zwykłe i niezwykłe domowe obowiązki. Nastawiona na obsługę, nie tracąc ni chwili.. Tylko rehabilitacja, dom, wyjazdy i tak w kółko. Wiele zaniedbałam. . Wiele zeszło na drugi plan. Nie miałam czasu na rozmowy, znajomi rzadko, bo brak czasu... Zawsze go brakowało... Teraz mimo, że jest male dziecko zastanawiam się dlaczego, przecież paradoksalnie powinnam mieć  wtedy więcej czasu niż teraz...
Znajomy uświadomił  mi jakiś czas temu rzecz oczywistą, nad która wcześniej nie miałam czasu się  zastanowić. .. "Plan jest ważny,  ale najważniejsze żeby w tym planie nie zabrakło Ciebie... Nie można być nas nastawionym tylko na obsługę innych..." Niby oczywiste, ale poczucie winy i chęć wynagrodzenia Miłoszkowi wszystkiego czego nie może w życiu  doświadczać sprawiło, że zamknęłam się na wszystkich i wszystko.. Można powiedzieć, że córka mnie uratowała. .nas... Miłosza chyba też bo już nie dorasta w poczuciu, że jest pępkiem świata..a to ważne..uczy się cierpliwości i odpowiedzialności.. Jest w końcu starszym bratem...:-)




podobał Ci się wpis? zostaw proszę komentarz