czwartek, 23 lutego 2017

nie lubię...chciałabym..

Nie lubię...
nie lubię tego, że mam mniej sił..
nie lubię, że codziennie dokładnie planuję co zrobię, ale nigdy nie wystarcza mi czasu, siły, zapału etc, żeby zrobić to, co zostawiam na koniec..
nie lubię, że tak lubię zajrzeć czasem na fajny blog, podczas gdy na naszym pusto..
nie lubię, że jak chciałabym coś skrobnąć, to nie mam czasu, a jak mam czas to nie mam już siły...
nie lubię, że kiedy już siądę to coś nie działa, nie ładuje albo co tam jeszcze..
nie lubię, że myślę , iż inni mają więcej siły, więcej potrafią...
nie lubię, że codziennie obiecuję sobie, że zgram zdjęcia i zrobię kilka zaległych wpisów i co dzień gdy przychodzi wieczór padam na twarz...

Kasowałam dziś zdjęcia w telefonie, bo pełną pamięć mam...na to jeszcze starczyło mi sił, by nacisnąć kilkadziesiąt razy usuń gdy dzieci zasypiały.. cudne wspomnienia, cudne dzieciaki..cudne miejsca..czasem zwyczajne, najzwyklejsze, ale z nimi cudne..czasem chciałabym je tu gdzieś wrzucić, ale ciągle brak czasu..siły..
Wszystko kręci się wokół Miłoszka. Jak jest w szkole to wokół Jagódki i domu, a wieczorem wokół starszaka trochę.  Czytam ebooki na dobranoc, że niby czas dla mnie, kiedy telefon spada mi na twarz bo zasypiam po dwóch stronach;-) Miły rośnie, jest coraz cięższy , ma coraz więcej nauki, trzeba mu poświęcać coraz więcej czasu, bo wszystko trwa długo, ubieranie, kąpiel, spacer. Niczego nie da się zrobić szybko...I choć poświęcam tego czasu coraz więcej, to wcale nie udaje mi się go efektywniej wykorzystać.. Bo wszystko trwa. Nie da się tak jak gdy był mały przerzucić go przez ramię i zanieść tu czy tam. Trzeba wyjąć ciężki wózek, potem Miłosza, potem zapiąć wszystkie paski, potem znów wsadzić ciężkiego Miłosza i równie ciężki wózek  itd... Każda wyprawa to naprawdę wyprawa.. Każdy dzień po brzegi wypełniony nauką, ćwiczeniami, spacerem, żeby się dotlenił, oprócz tego jedzenie, picie, toaleta, wszystko przy czym trzeba pomóc. Nie ma weekendu, urlopu, chorobowego, czy czego tam jeszcze. Zadania, sprawdziany, lektury, logopeda i cała reszta. Poza tym rozwój społeczny, Miły rośnie, chce spotykać się z kolegami, chce chodzić na basen, chce nowy rower. Ja: chciałabym jechać z nim na turnus nad morze, pozatym spróbować komory hiperbarycznej, chcę (On także) żeby uczestniczył w zajęciach Far, czyli Aktywnej Rehabilitacji. Chcę, żeby miał zainteresowania i miał je z kim dzielić.. i jeszcze wiele, wiele innych..
Czego chcę od Was? życzcie mi zdrowia!! i twardego kręgosłupa:-)

A gdybyście chcieli wspomóc Miłoszka, możecie przekazać Mu 1% podatku. Jest dla nas wszystkim!!!! Bez tego nie moglibyśmy nawet wyjść z domu (wózek) , ani  rehabilitować się.