wtorek, 19 marca 2013

zwykła wtyczka:-)

Mąż coś naprawia, montuje.Wysyła mnie jak zwykle "żeby się nie odrywać od pracy" do sklepu. Wszystko spisane na karteczce, usypia to więc moją czujność, i zapominam upewnić się czy nie powinnam wiedzieć więcej, na wypadek gdy w sklepie zadadzą mi (jak to wcześniej bywało) tysiące pytań, na które nie znam odpowiedzi. Spokojnie wkraczam więc do sklepu i na stanowisku gdzie obsługuje mężczyzna odrazu dostaje pierwszą rzecz z mojej niewielkiej listy. Po przejściu do drugiej części sklepu, w której obsługują panie , zaczynam recytację sądząc, iż wypowiem wszystko jednym tchem:-)
 I zaczyna się: ja: poproszę dwie puszki podtynkowe.
 pani na to: jakie?
ja (licząc na podpowiedź) nie wiem...
pani : łączeniowa czy pojedyncza?..., pod tynk czy regips...?, podwójna czy pojedyncza...?, głęboka czy płytka...?
Panowie zazwyczaj widząc że nie mam pojęcia (choć zwykle staram się przygotowywać wcześniej, to i tak pada takie pytanie na które odpowiedzi nie znam:-)) zadają pytania pomocnicze: typu a co mąż chce zrobić, do czego to potrzebuje? i sami sobie odpowiadają: a to pewnie to będzie dobre:-) Panie zaś postawiły na wiedzę katalogową, a ja przyszłam nieprzygotowana:-( Resztę zakupów wybrałam sama z półek obawiając się kolejnych pytań;-)
 Po wyjściu ze sklepu dzwoni mąż: kup jeszcze wtyczkę, ja na to: nie ma mowy, powiedz mi jaką dokładnie, bo znowu będą pytania, on: normalną wtyczkę.
Wchodzę do sklepu: (inna pani obsługuje) mówię;  poproszę jeszcze wtyczkę, pani na to: ale jaką wtyczkę?... wybuchnęłam śmiechem, wiedząc że tak będzie, pani na to: zwykłą wtyczkę?, ja: tak, zwykłą...
i czy nie można tak było od początku:-)?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zostaw dobre słówko:-)