czwartek, 11 lutego 2016

Miłek Ci nie zapomni :-)

Miłosz jak każde dziecko,łapie czasem lenia i nie chce iść do szkoły. W weekendy wstaje bardzo wcześnie, w tygodniu jednak, trzeba go budzić. Całą procedurę "zbierania się", trzeba sprawnie i sprytnie rozegrać, tak aby Miłek współpracował, i pokonał lenia:-) Czasem wystarczy jakiś pretekst typu: mam dużo lekcji lub, mam sprawdzian, albo pani będzie mnie pytać, by poranne przygotowania do szkoły zamieniły się w ciężką pracę;-) Miłek należy do osób, które jak się szybko wkręcą, to ani prośbą, ani groźbą  nic się nie wskóra, żadne szlabany na komputer na niego nie podziałają:-) Czasem trzeba próbować więc różnych trików, typu odwrócenie uwagi od wyimaginowanego problemu... Tu odbywa się pełna improwizacja, dostosowana do aktualnie zmieniającego się nastawienia Miłosza.. Czasem zdarza się coś drobnego, aczkolwiek atrakcyjnego obiecać (jest to tym trudniejsze ,że na Miłka nie działają obietnice żadnych zabawek). To bardzo wymagający zawodnik, i trzeba uruchomić pokłady swojej kreatywności, żeby wygrać;-) Jak wiadomo szybkie i kreatywne myślenie przed 7mą rano nie należy do najłatwiejszych zadań...Czasem więc zdarza się coś chlapnąć pochopnie, a jak wiadomo, dzieci nie zapominają.  Miły zaś należy do tych wybitnie pamiętliwych:-) Kiedy więc wczoraj rano, zdarzyło mi się powiedzieć coś nie do końca przemyślanego, już wieczorem miałam tego efekt w postaci wyrzutów syna :
Miły: "jutro nie idę do szkoły"
ja: co? przestań Miłoszku, jeszcze tylko dwa dni i weekend....
Miły: " wczoraj powiedziałaś, cytuje , " Miłoszku dzisiaj już idź bo nie zdążyłam napisać do pana Mariusza, i on już jedzie, jutro nie pójdziesz"...
Sięgnęłam pamięcią do poranku, ale nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego ja tak powiedziałam? Zaczęłam przekonywać Miłosza,że może źle się zrozumieliśmy, czy coś innego miałam na myśli. (Chociaż, sama w to nie wierzyłam, bo jak Miłek coś cytuje to można z całą pewnością przyjąć, że tak się powiedziało...) Na co On tylko powtarzał : "rano powiedziałaś, cytuje....."
W takiej sytuacji uznałam,że trzeba to jakoś odkręcić, więc przyznałam," no może faktycznie, ale zobacz, jeszcze tylko dwa dni i weekend a teraz przecież nie będziesz miał ćwiczeń w sobotę, bo nie ma p. Madzi, więc będziesz cały czas odpoczywał i relaksował się:-)
Potem zeszło na inne tematy, więc uznałam, że sytuacja jest załagodzona, i tylko w duchu wyrzucałam sobie, żeby uważać na słowa, nadal jednak nie mogłam sobie przypomnieć, co miałam na myśli mówiąc to rano..
Następnego dnia Miłosz obudził się z chrypą, i trochę pokaszliwał, pomyślałam jednak, że może to od suchego powietrza i przejdzie, gdy napije się herbaty a jeszcze lepiej gdy się zainhaluje... Niestety okazało się, że nie dość, że nie pomogło, to jeszcze po inhalacji wyszło jakieś uczulenie na buzi, która wyglądała po tym jak burak. :-(  Koniec końców Miły został w domu.. Teraz sobie przypomniałam.. Już poprzedniego ranka, wydawał mi się nie całkiem zdrowy, założyłam więc, że do jutra sytuacja się rozwinie, i zapewne zostanie w domu...:-)




Podobał Ci się wpis? Zostaw komentarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zostaw dobre słówko:-)