Miły: "jutro nie idę do szkoły"
ja: co? przestań Miłoszku, jeszcze tylko dwa dni i weekend....
Miły: " wczoraj powiedziałaś, cytuje , " Miłoszku dzisiaj już idź bo nie zdążyłam napisać do pana Mariusza, i on już jedzie, jutro nie pójdziesz"...
Sięgnęłam pamięcią do poranku, ale nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego ja tak powiedziałam? Zaczęłam przekonywać Miłosza,że może źle się zrozumieliśmy, czy coś innego miałam na myśli. (Chociaż, sama w to nie wierzyłam, bo jak Miłek coś cytuje to można z całą pewnością przyjąć, że tak się powiedziało...) Na co On tylko powtarzał : "rano powiedziałaś, cytuje....."
W takiej sytuacji uznałam,że trzeba to jakoś odkręcić, więc przyznałam," no może faktycznie, ale zobacz, jeszcze tylko dwa dni i weekend a teraz przecież nie będziesz miał ćwiczeń w sobotę, bo nie ma p. Madzi, więc będziesz cały czas odpoczywał i relaksował się:-)
Potem zeszło na inne tematy, więc uznałam, że sytuacja jest załagodzona, i tylko w duchu wyrzucałam sobie, żeby uważać na słowa, nadal jednak nie mogłam sobie przypomnieć, co miałam na myśli mówiąc to rano..
Następnego dnia Miłosz obudził się z chrypą, i trochę pokaszliwał, pomyślałam jednak, że może to od suchego powietrza i przejdzie, gdy napije się herbaty a jeszcze lepiej gdy się zainhaluje... Niestety okazało się, że nie dość, że nie pomogło, to jeszcze po inhalacji wyszło jakieś uczulenie na buzi, która wyglądała po tym jak burak. :-( Koniec końców Miły został w domu.. Teraz sobie przypomniałam.. Już poprzedniego ranka, wydawał mi się nie całkiem zdrowy, założyłam więc, że do jutra sytuacja się rozwinie, i zapewne zostanie w domu...:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zostaw dobre słówko:-)