niedziela, 17 lipca 2016

10te urodziny Miłoszka

Dziś mija 10 lat od narodzin Miłoszka. Z jednej strony wydaje mi się, że to " szmat czasu" , z drugiej, nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Kiedy rodzi się dziecko, a potem nagle okazuje się , że jest chore, rodzice najpierw wypierają tę myśl, potem zaczynają szukać winnych, często obwiniając siebie, następnie przechodzą do działania. Przekopują internet, szukają terapii, rehabilitacji. Kiedy zorientują się, że jest ona droższa, niż wszystko inne, za co kiedykolwiek przyszło im płacić, zapisują dziecko do fundacji. Dzięki temu mogą pozyskiwać środki na rehabilitację poprzez 1% podatku. Mogą też pisać apele do prywatnych darczyńców, z czego nie byłam i nie jestem dobra.. Krótko mówiąc,  muszą nauczyć się prosić obcych o pomoc. Jednym przychodzi to łatwiej..innym tak jak mi..cholernie trudno.. ale czas leci, dziecko musi ćwiczyć, powoli więc trzeba się przełamać. Po kilku latach, różnego typu rehabilitacji, odwiedzania rozmaitych lekarzy i szamanów, po wielu mszach w intencji zdrowia, turnusach na drugim końcu Polski, przychodzi moment, że człowiek musi zwolnić.. Najczęściej związane jest to z rozpoczęciem szkoły przez dziecko, lub ze znalezieniem dobrego rehabilitanta "na miejscu". Po latach wyjazdów, człowiek przesiewa przez gęste sito ośrodki rehabilitacyjne. Jeździ tylko tam, gdzie rehabilitacja jest na bardzo dobrym poziomie. Gdzie każda minuta ćwiczeń jest wykorzystana. Nie szarpie się wciąż , stałe w rozjazdach. Jednak, trzeba być czujnym, aby nie stracić zapału i ciekawości, aby nie zrezygnować z walki, być na bieżąco z nowymi formami rehabilitacji. Zawsze bowiem może pojawić się nowa terapia, nowa szansa. I pomimo innych problemów czy zajęć , nie można spocząć na laurach, przyzwyczaić się do obecnego stanu rzeczy na tyle, żeby zadowolić się tym że nie jest gorzej. Trzeba cały czas wymagać nie tylko od dziecka , ale i od siebie..To bardzo trudne, ale ufam, że nam się to uda.
Tobie Miłoszku w dniu Twoich kolejnych urodzin, życzę siły i ambicji, żebyś chciał więcej i więcej, żebyś nie ustawał w walce o lepsze jutro, o samodzielność, o piękniejszy świt i spokojniejszą noc, o szczęśliwe dzieciństwo, o zdrowie !!

piątek, 8 lipca 2016

Wakacje

Są..po 10 miesiącach nauki, nadeszły wakacje. Radość dla dzieci, spokój dla nauczycieli. Długo zastanawiałam się jak zapełnić ten czas aby go nie zmarnować.. W drugiej połowie lipca jedziemy na turnus, ale do tego jeszcze sporo czasu. Tak się złożyło, że w tym roku pozostałą część wakacji spędzimy w domu. Jest to dla mnie nie lada wyzwanie, aby ogarnąć wszystko i sprawić żeby dzieci spożytkowały ten czas jak najlepiej. "Zwykły rodzic",  a raczej rodzic zdrowego dziecka, puszcza je "luzem" gdy tylko ono nauczy się stawiać pierwsze kroki i pozostaje mu tylko rzucać okiem żeby czegoś nie zmalowało .. Zdecydowanie trudniej przedstawia się sprawa  gdy dziecko jest chore i nie chodzi jak Miłosz . Wówczas trzeba zapewnić mu opiekę niczym półrocznemu dziecku, które równocześnie ma potrzeby dziesięciolatka. Do tego ogarnąć wzrokiem szaloną 2,5 latkę, i nie nadużywać pomocy ze strony nastolatka, który też chce korzystać z wakacji. Miłemu trzeba zapewnić ruch, jakaś formę zabawy, która mógłby sam wykonywać, no i trochę nauki. Choć to czas wolny od szkoły, Miłosz musi nadal ćwiczyć czytanie i liczenie. Zgodnie z powiedzeniem aby nie łapać zbyt wielu srok za ogon, musiałam ograniczyć plan. Zbyt ambitne pomysły, prowadzą zwykle do frustracji, jeśli nie uda się ich zrealizować, i zmęczenia psychicznego. Sprawdziłam to wiele razy. Moje osobiste zamysły typu mycie okien, malowanie czy jakieś grubsze porządki porzuciłam na rzecz priorytetów, czyli dzieci. Nie można mieć wszystkiego .. A obowiązki ograniczyłam do koniecznych czyli obiad, pranie itd. Choć nie powiem, że czasem w myślach mnie ponosi żeby zrobić coś grubszego.. ale cóż ..  W praktyce wygląda to na razie tak, iż stworzyłam grafik, żeby mieć jasność co Miłosz powinien jeszcze zrobić danego dnia. Czyli: chodzenie, ćwiczenia, czytanie, liczenie, zaklejanie oczka na 3 godziny ( tu największy bunt), zabawa manualna np rysowanie, malowanie, układanie klocków, a dla relaksu bajkoterapia jak to Miły mówi. I najważniejszy punkt nie popadać w stres jeśli któregoś punktu nie uda się zrealizować w ciągu dnia ( nie dotyczy punktu chodzenie,ruch- ten zawsze obowiązkowy:-)). Tak wyglądają nasze dni, oczywiście nie muszę pisać, że  w międzyczasie poświęcam uwagę siostrzyczce , i do nastolatka próbuje dotrzeć ;-) 
Udanych wakacji Wam życzymy:-)





























Podobał Ci się wpis? Zostaw komentarz :-)