Jak to mówią szczęśliwe dziecko, to dziecko brudne:-) Nie pomogły więc żadne argumenty i obiecywanie innych zabaw, bo nic nie dorówna taplaniu się w kałuży:-) I gdy już gumiaczki były przetestowane, przyszedł czas na moczenie rączek;-)
Mały ogrodnik musi mieć swój wkład w sianie warzyw:-) W końcu to, jaką rączką zostaną posadzone zaważy na ich smaku;-) a wiadomo kto będzie głównym smakoszem;-)
Ups.. sypnęło się trochę za dużo w jedno miejsce, ale to nic pograbię i może nie zauważą:-)
Tyle się Miły napracował, że aż wieczorem wypadł mu ząbek;-) i mówi: jestem teraz scerbatek, ale nie słyse zebym seplenił :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zostaw dobre słówko:-)