poniedziałek, 3 lutego 2014

Obóz z Active Therapy

W niedzielę, 2 lutego zaczął się Miłoszkowi, jak również i innym niepełnosprawnym dzieciakom turnus "Narciarstwo bez barier " organizowany  przez Fundację "Wspólnym krokiem" wraz z Active Therapy.
Relacje miały być na bieżąco, niestety w miejscu naszego zakwaterowania niby dostęp Wi-Fi był, ale do internetu już niekoniecznie...
Po przyjeździe do domu też już była cała kolejka ważniejszych rzeczy do zrobienia z uspokajaniem stęsknionej siostrzyczki na czele, która pod naszą nieobecność  bardzo dała się naszej mamusi we znaki...
Z niemałym opóźnieniem więc postaramy się zrelacjonować jak przebiegał obóz narciarski w którym Miłosz brał udział...
Jeździł on na przemian na pierwszą i trzecią zmianę, tj. na godzinę 9:30 i 14:30.
Raj zjazdów trwał 1,5 godziny dziennie, 
gdyż było siedmioro dzieci i jeden dorosły w naszej grupie. Dla każdego instruktorzy musieli znaleźć oddzielnie czas..
Tutaj podziw i szacunek dla Pana Dominika i jego asystentki, Pani Moniki za to, że mieli na tyle siły by cały dzień przez tydzień jeździć z dzieciakami, dając im poczuć radość i frajdę z białego szaleństwa.
Trzeba mieć dobrą kondycję by wytrzymać całodzienne zjazdy, wie to chyba każdy amator nart lub deski...
Ale to nic w porównaniu z jazdą, gdy dodatkowo trzeba przez cały czas trzymać przed sobą fotel dualski, który z delikatną zawartością waży parędziesiąt kilogramów, manewrować nim i obchodzić się z nim ostrożnie...
Szacunek!
Wszyscy byli zadowoleni, co było widać podczas rozdania dyplomów dla uczestników obozu ostatniego dnia...
Niektórzy pewnie pomyślą: jaki jest sens by inwestować czas, siły i pieniądze w jazdę na nartach dla niepełnosprawnych dzieci?
Kto nie poczuł radości z jazdy na śniegu, nie zrozumie tego...
Radość naszych dzieci była dla nas wszystkich największą nagrodą.










sobota, 1 lutego 2014

English by Meuosh

Miły lubi często używać w życiu codziennym języka angielskiego, którego uczy się w szkole.
Trochę by się nam pochwalić swoimi postępami, trochę by go sobie utrwalić, wplatając różne słowa i sformułowania we właściwym kontekście.
Zapytany o coś, na co nie znał odpowiedzi odrzekł:
- I don't know..
A co to znaczy? - zapytaliśmy
- "Nie wiem".
- Dobrze - usłyszał Miły - A jak w takim razie będzie po angielsku "wiem"?
- I don't yes!! - odrzekł z satysfakcją nasz anglista... ;-)))