Kaszel w nocy, kaszel rano. jak się czujesz? pytam. Fajnie, odpowiada..
myślę głośno co tu zrobić... i po cichu ( nie chce żeby kaszlał w szkole, ale nie chcę też żeby opuszczał, bo jeszcze do końca się nie przyzwyczaił i przerwa spowoduje, że znowu trudno mu będzie się wdrożyć...)
Mały wyczuwa sytuację... mówi: kurde, źle się cuje...
ja: jak to?
Mały: zwolnij mnie ze szkoły...
Ja: ale wtedy będziemy musieli jechać do lekarza.. W tym miejscu Miły rozdziawił buzię od ucha do ucha w swym szelmowski szczerbatym uśmieszku, świadczącym o osiągnięciu zamierzonego celu... Pytam: a co Cię boli???
Miły: yyyy, nie jestem w stanie tego opisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zostaw dobre słówko:-)