Miłoszek skończył 9 lat. W tym roku nie mam żadnych szczególnych przemyśleń dotyczących chociażby nieubłagalnie upływającego czasu, czy tego, czego Miloszek nadal nie potrafi zrobić . Pomału dochodzę do wniosku, że chcąc czy nie, człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja
i w pewnym momencie przestaje rozumieć współczujące spojrzenia w sklepie czy w kolejce. Niepełnosprawność zostaje oswojona. Dla nas stała się codziennością tak zwyczajną, że nie myślimy o niej na co dzień. Zaprogramowani na podnoszenie, przesadzanie, przekręcanie na drugi bok, sadzanie na toaletę, pomoc w jedzeniu , nauce, zabawie, chodzeniu i wielu innych codziennych czynnościach. Stało się to dla nas tak powszednie, że nie zastanawiamy się ile siły czy czasu to pochłania i co by było gdybyśmy byli "normalną" rodziną. Nie zwykliśmy także narzekać ile to dzieci pochłaniają energii i że człowiek nie ma na nic czasu. Dla nas opieka nad zdrowym dzieckiem to wakacje pod palmami. Mamy przecież porównanie. ..
Mimo, iż Miły jest coraz cięższy i bywa trudno, cieszymy się, że dodatkowo nie choruje, można z nim o wszystkim porozmawiać i ma świetne poczucie humoru. Jesteśmy szczęśliwi, że potrafi już w miarę samodzielnie jeść i coraz lepiej pisze na komputerze, że coraz ładniej jeździ na rowerze.
Mimo, iż Miły jest coraz cięższy i bywa trudno, cieszymy się, że dodatkowo nie choruje, można z nim o wszystkim porozmawiać i ma świetne poczucie humoru. Jesteśmy szczęśliwi, że potrafi już w miarę samodzielnie jeść i coraz lepiej pisze na komputerze, że coraz ładniej jeździ na rowerze.
Marzenia oczywiście mamy...żeby sam potrafił usiąść i siedzieć, żeby sam potrafił się przemieszczać na wózku i w razie upadku umiał wesprzeć się na rękach chroniąc głowę...żeby był coraz bardziej samodzielny... oraz aby był szczęśliwy... Tego życzymy Mu w dniu jego dziewiątych urodzin☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zostaw dobre słówko:-)